Menu
Lifestyle / Travel

Zanzibar po prostu raj!

Dokładnie rok temu nic jeszcze nie zwiastowało takiej sytuacji.  Pandemia nawet nam się nie śniła. Wspominam Zanzibar czyli moje styczniowe wakacje.

Wiecie już pewnie, że lubię planować wyjazdy na własną rękę ale w tym przypadku się poddałam. Brak czasu i pewnych informacji zmusił mnie do zwrócenia się o pomoc. Poprosiłam o pomoc biuro podróży PLANET ESCAPE – organizują wyjazdy pod „szyte na miarę”. Tak przygotowanej wyprawy, dokładnie według naszych wytycznych jeszcze nie widziałam. Oferta wyglądała po prostu genialnie. Do tego wszystko załatwione szybko i w pełni profesjonalnie. Widać, że osoby, które tam pracują są profesjonalistami w swoim fachu i do tego pasjonatami podróży. Doskonale dobrane do naszych potrzeb hotele, dobre sugestie i świetna organizacja na miejscu – dziękujemy. Naszą podróż podzieliłyśmy na trzy etapy. Było zwiedzanie, odpoczynek i odpoczynek. Zacznijmy od pierwszego przystanku.

Zanzibar step I

Stone Town czyli kamienne miasto – kręte uliczki niczym labirynt i niesamowita mieszanka kultur,  stylów architektonicznych, obyczajów i smaków. Prawdopodobnie w tym mieście urodził się geniusz muzyki, Fredy Mercury! Podczas pobytu wykupiłyśmy dwie wycieczki. Pierwsza z nich to Spice Tour czyli plantacja przypraw. Bo przecież Zanzibar to wyspa pachnąca cynamonem, goździkami i pieprzem. Na wyspie uprawia się wszystkie przyprawy świata. To bardzo ciekawe doświadczenie, pobudzające zmysły i kulinarną wyobraźnię. Druga to Prison Island – jej nazwa pochodzi od zbudowanego tam więzienia, które nigdy więzieniem nie było. Na wyspie znajduje się hodowla żółwi olbrzymich, którym grozi wyginięcie. Najstarszy osobnik ma 194 lata i waży prawie 200 kg.

Zanzibar step II

Matemwe – niewielka miejscowość w północno zachodniej części wyspy. Kilometry białego piasku obmywane raz po raz turkusową falą. Piękno tego miejsca wręcz nie daje się wyrazić słowami. Nasz hotel to Zanzibar Pearl – cztero gwiazdkowy resort, bardzo elegancki. Cisza, spokój i tylko szum oceanu.  Na plaży codziennie odbywał się handel. Tu właśnie kupiłyśmy branzoletki, kolczyki i oczywiście pareo.

Zanzibar step III

Jambiani – tu ocean w ciągu kilku godzin cofa się aż po horyzont, odsłaniając podwodne farmy alg. Ten niesamowity obraz dopełniają zbierające je lokalne kobiety ubrane w kolorowe kanga.  Po czym w kilka godzin przybiera zakrywając całą plażę. To bardzo ciekawe, a wręcz zagadkowe zjawisko. Nasz hotel to Blue Oyster – klimatyczne i bardzo przyjazne miejsce. Jedno czego tu zabrakło to basenu. 

W przerwie od odpoczynku zaliczyłyśmy wycieczkę na delfiny i do Jozani Forest – pozostałości lasu tropikalnego gdzie można podziwiać las namorzynowy i potężne baobaby. Główną atrakcją tęgie miejsca są jednak małpki. Występują tu dwa gatunki Red Colobus i Blue Monkeys. Niestety nie było ich zbyt wiele, ale jakieś zdjęcia udało się zrobić. 

Atrakcją wyspy jest również najsłynniejsza restauracja THE ROCK – usytuowana na skale, na oceanie, do której trzeba dopłynąć łodzią. O niej pisałam już tutaj https://tastebypiotrowska.pl/1668

Planując wyjazd na Zanzibar warto pomyśleć o dzieciach. Ja kuupiłam i zabrałam ze sobą zeszyty, długopisy, kredki, kolorowanki i piłki. Nawet nie wiecie ile radości sprawiłam tym dzieciom. Miałam wrażenie, że pierwszy raz na oczy widziały kredki. Jak możesz sprawić komuś radość to koniecznie to zrób! 

Wyspiarze to bardzo mili ludzie. Są radośni, niezwykle serdeczni i bardzo gościnni. Warunki ich życia daleko odbiegają od naszych standardów. Ale i tak są szczęśliwi! Może dlatego, że nie znają innego życia? A może dlatego, że to co mają ich cieszy?  Wybierając się tam pamiętajmy, że od marca do czerwca trwa tam pora deszczowa, więc lepiej ją omijać. I koniecznie nie zapomnijcie o tych słodkich dzieciakach.